piątek, 22 listopada 2013

Epilog


***
2 lata później...

Wróciłam do domu po pracy i opadłam na kanapę.
Ostatnio źle się czułam miałam mdłości, byłam osłabiona. Usprawiedliwiałam to przemęczeniem ale teraz już nie jestem pewna, okres spóźnia mi się już 2 tygodnie.
Wyciągnęłam z torebki pudełko i ruszyłam w stronę łazienki. Po 20 minutach, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam, dwie kreski. Jestem w ciąży to niewiarygodne, nigdy sobie tego nie wyobrażałam ale cieszę się, boje się tylko jak zareaguje Leo.
Powiem mu przy najbliższej okazji.

***

Wróciłem do domu po treningu i od razu zacząłem szukać Ines.
-Hej- pocałowałem ją w usta.
-Cześć.
-Zapraszam Cię dzisiaj na randkę o 20 dobrze?
-Jasne.
-O której będą chłopcy ?
-Powinni zaraz być.
Po paru minutach usłyszałam śmiechy chłopców.


***
Dochodziła 20 gdy usłyszałam z dołu wołanie
-Pośpiesz się, spóźnimy się !
-Już Idę.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, poprawiłam sukienkę i ruszyłam na dół.
-Wyglądasz pięknie-powiedział Leo.
-Dziękuje.
Ruszyliśmy i po 30 minutach siedzieliśmy w restauracji.
Kolacja przebiegała świetnie, dużo rozmawialiśmy.
W pewnym momencie Leo wstał, uklęknął i wyjął z kieszeni pudełeczko.
-Ines kocham Cię nad życie uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.
Stałam chwile w ciszy jednak odpowiedziałam :
-Tak !
Założył mi na palec przepiękny pierścionek teraz ja przejęłam inicjatywę.
-Leo muszę Ci coś powiedzieć.... jestem w ciąży !!
-Naprawdę?!
Pokiwałam głową a po chwili znalazłam się w ramionach Leo.

Już następnego dnia wszystkie gazety pisały o naszych zaręczynach i mojej ciąży.

***

9 miesięcy później...


Siedziałam wtulona w męża i oglądałam mecz.
-Leo przyniesiesz mi coś do picia?
-Jasne.
Gdy wyszedł poczułam skórcz i wody mi odeszły zaczęło się !
-Leo !! 
-No już Idę.
-Leo szybko!!!
-Co się stało?-zapytał podirytowany wchodząc do pokoju.
-Rodzę !!
-Jezus naprawdę ?! Co mam robić?
-Uspokój się w sypialni jest torba weź ją i jedziemy.
Znowu poczułam ogromny ból i kolejny skórcz. 
Szybko weszłam do samochodu i z piskiem opon ruszyliśmy w stronę szpitala.

***
Leo...

Matko ona rodzi moja kochana Ines rodzi !
Wbiegliśmy do szpitala a moją żonę od razu zabrali na porodówkę.
Usiadłem na krzesełku i zadzwoniłem do Gerarda.
-Siema Leo co tam u ciebie ?
-Ines rodzi !
-Co?!
-To co słyszysz.
-Zaraz tam będziemy-powiedział i rozłączył się.

Siedziałem cały zestresowany czekałem tylko aż poród się skończy i będę mógł zobaczyć Ines i dziecko.
Z sali wyszedł lekarz.
-Pańska żona urodziła zdrowego chłopczyka.
-Mogę ich zobaczyć?!
-Oczywiście.
Szybko wpadłem na sale i zobaczyłem Ines z pięknym dzieckiem.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, chcesz go potrzymać?
-Jasne.
Zabrałem malutkiego na ręce, w tej chwili czułem się najlepiej na świecie trzymam mojego syna.
-Masz pomysł na imię-zapytała.
-Luca.
Po paru minutach do sali wbiegli Gerard Shakira Milanek i Mateusz i Bartek.

***

Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam przy sobie najukochańszego męża syna i braci.
Barcelona stała się moim ukochanym miastem to tu spotkałam Leo.
Kocham go, chodź wiele razy się kłócimy to miłość przezwycięża...

***

To już koniec tej historii dziękuje wam wszystkim za komentarze i za to, że czytałyście moje wypociny.
Zapraszam na dwa pozostałe moje blogi http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/ i http://jestes-tym-czego-pragne.blogspot.com/

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 14

***
Leo...

Powoli wracałem do zdrowia, lekarze pozwolili mi wrócić do domu po tygodniu.
Próbowałem znowu rozpocząć temat z Ines ale zawsze koś nam przeszkadzał.
Powoli traciłem nadzieje, że w końcu się uda.
Postanowiłem pogadać z Gerardem.
-Siema stary co dzisiaj robisz ?
-Nic a co ?
-Mógłbym wpaść wieczorem muszę z kimś pogadać.
-Jasne to o 20 u mnie. Cześć.
-Pa.

No to jedną rzecz mam załatwioną, teraz muszę jechać po chłopaków bo Ines nie może.
O 14 byliśmy z powrotem, gdy weszliśmy do domu poczułem cudowny zapach.
Od razu skierowałem się do kuchni.
-Hej. Co tam ładnie pachnie ?
-Obiad siadajcie-uśmiechnęła się i zaczęła nakładać jedzenie na talerze.
-Wychodzę wieczorem spotkać się z Gerardem-oznajmiłem.
-Jasne.





Gdy Leo wyszedł postanowiłam zadzwonić do Shakiry.
-Hej, co tam robisz?
-A wiesz, że nic.
-Masz może Ochotę wpaść do nas ?
-Jasne tylko ubiorę Milanka.
-Ok.
Przygotowałam przekąski.Po 20 minutach w domu pojawiła się Kolumbijka.
-Hej.
-Cześć.
-To o czym chciałaś pogadać ?
-Chodź do salonu.
Postanowiłam pogadać z kimś, gdy Leo mógł zginąć zrozumiałam, że jest on dla mnie kimś ważnym i nie wiem co mam zrobić.
Gdy go widzę uśmiech pojawia mi się na twarzy.
Czy się zakochałam? Nie wiem, nie czułam tego przy Michaelu.
Mam mętlik w głowie.
Opowiedziałam wszystko Isabel a ona tylko uśmiechnęła się szeroko.
-Zakochałaś się-podsumowała.
-Co ?
-To widać, musisz z nim porozmawiać, wyznać co czujesz.
-Wiem ale boje się.
-Każdy się boi ale jak nie zaryzykujesz to nie zyskujesz.
-Masz racje.

***

W tym samym czasie...

-To o czym chciałeś porozmawiać ?
-Musze Ci coś powiedzieć.
-Mów.
Powiedziałem wszystko Gerardowi, ufam mu i wiem, że mi pomoże.
-Oj to się wkopałeś !
-Dzięki.
-Co Ci mam powiedzieć, zakochałeś się w Ines i już tego nie ukryjesz. Musisz jej to powiedzieć, najlepiej zabierz ją na randkę.
-Dobra ale gdzie ?
-W jakieś cudowne miejsce.
-Chyba już wiem gdzie. Dzięki za wszystko.
-Nie ma za co zawsze do usług.
Ruszyłem szczęśliwy do domu, miałem plan, który musiałem wcielić w życie.

Wróciłem do domu w salonie siedziała Ines.
-Hej musimy porozmawiać-powiedziałem.
-Ja też mam Ci coś do powiedzenia.
-Dobrze ale ja pierwszy.Zabieram Cię dzisiaj w jedno miejsce.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
-Dobrze ale co z chłopcami ?
-Gerard ich weźmie na noc.
-Ok.
-To o 20 bądź gotowa.

***

Parę godzin zleciało mi bardzo szybko, ubrałam się i umalowałam, gotowa zeszłam na dół gdzie czekał Leo.
-Łał-tylko tyle wyduka-wyglądasz pięknie.
-Dzięki.
-To jak idziemy ?
-Tak.
Ruszyliśmy powoli uliczką rozmawiając o wszystkim.
Po 20 minutach doszliśmy na wzgórze.
-I jak podoba się ?
-Tak jest pięknie, spokojnie i cicho.
-Niedawno odkryłem to miejsce lubię tu przychodzić.
Popatrzyłam przed siebie, słońce powoli zatapiało się w morzu widok by przepiękny, nie do opisania.
-Ines ja chciałem Ci coś powiedzieć-zaczął niepewnie Leo.
-O co chodzi ?
-Ale obiecaj mi, że po tym co Ci powiem nie znienawidzisz mnie dobrze ?
-Tak ale powiedz o co chodzi.
-Ines ja... ja cie kocham-powiedział prawie niedosłyszalnie jednak ja usłyszałam jego słowa byłam tak szczęśliwa, myślałam, że on mnie nigdy nie pokocha.
-Ja nie wiem co powiedzieć.
-Wiem przepraszam, nie powinienem, zapomnijmy o tym-zmieszał się i wstał.
-Nie, Leo popatrz na mnie.
Ja też Cię kocham.
-Naprawdę ?!
Pokiwałam głową.
Po chwili poczułam ciepłe usta piłkarza na swoich ta chwila trwała chwile ale zapamiętam ją do końca życie.

Szczęśliwi i zakochani wracaliśmy do domu.


***
Hej na początku chcę was ogromnie przeprosić nie wiem co się ze mną dzieje, nie mogę zebrać się do kupy dlatego rozdział tak długo trwał epiog pojawi się w przyszłym tygodniu a na innych bloga rozdziały pojawią się w weekend.
Mam nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta proszę o komentarze :)