***
Lot
minął spokojnie. W sumie to wszyscy przespaliśmy całą drogę.
Na
lotnisku w Barcelonie przywitała nas piękna słoneczna pogoda.
Zabraliśmy
bagaże i udaliśmy się w stronę postoju taksówek.
-Dzień
dobry dokąd zawieść?
-Do
jakiegoś niedrogiego hotelu.
-Dobrze.
Ma pani ładnych synów.
-To
są moi bracie.
-Aha
to przepraszam- odparł zmieszany.
-Nic
się nie stało- poweidziłam z uśmiechem.
Po
20 minutach byliśmy już przed hotelem.
W
środku było bardzo ładnie.
-Dzień
dobry, w czym mogę pomóc?
-Chciałabym
wynająć pokój dla 3 osób na razie na tydzień.
-Dobrze
pokój 111.
-Dziękuje.
***
Rano
zaczęłam przeglądać informacje o pracy, w Maladze pracowałam jako
kelnerka więc mam nadzieje, że i tu mi się uda.
Znalazłam
jedno ogłoszenie. Szybko zabrałam ze sobą rzeczy, chłopców
zostawiłam pod opieką opiekunki a sama ruszyłam w kierunku
kawiarni.
Znajdowała
się ona naprzeciwko Camp Nou.
Weszłam
do środka.
-Dzień
dobry ja przyszłam w sprawie pracy- odparłam z uśmiechem.
-W
takim razie zapraszam za mną.
Porozmawiałam
chwile z starszym panem z miłym wyrazem twarzy.
-Dobrze
dostała pani tę pracę.
-Dziękuje.
Wyszłam
z kawiarni cała w skowronkach, teraz została mi jeszcze jedna rzecz
do zrobienia.
Ruszyłam
w stronę pobliskiego przedszkola.
-Dzień
doby, ja chciałabym zapisać moich braci do przedszkola.
-Dobrze
ile chłopcy mają lat?
-To
bliźniacy. 4 lata.
-Dobrze
a gdzie pani mieszka?
-Na
razie w hotelu, niedawno przyjechaliśmy.
-Pracuje
pani?
-Jeszcze
nie od jutra zaczynam.
-A
gdzie są rodzice chłopców?- zapytała podejrzliwie.
-Zginęli
3 lata temu, teraz ja ich wychowuje, mm wszystkie papiery- odparłam ostrzej, nie podobał mi się ton głosu tej kobiety.
-Dobrze
akurat mamy wolne miejsca więc ich przyjmiemy.
-Dziękuje
bardzo, do widzenia.
-Do
widzenia.
Ruszyłam
w stronę hotelu.
Zapłaciłam
opiekunce i zawołałam chłopaków.
-Chłopcy
co tam dzisiaj robiliście?
-Bawiliśmy
się, było bardzo fajnie.
-Cieszę
się. Wiecie co, od poniedziałku będziecie chodzić do przedszkola.
-Fajnie.
-Dobra
chodźcie na obiad.
Po
posiłku wybraliśmy się do parku.
Po
2 godzinach zmęczeni wróciliśmy do domu, odświeżyliśmy się i
zasnęliśmy.
***
Po
śniadaniu chłopcy oglądali bajki a ja zaczęłam oglądać oferty
mieszkań.
Trafiłam
na parę ofert, wybrałam numer jednej z nich.
-Dzień
dobry ja w sprawie kupna mieszkania. Czy to nadal aktualne?
-Dzień
dobry, tak.
-Dobrze
a ile mieszkanie ma pokoi i gdzie się znajduje.
-Jest
to mieszkanie w bloku w bardzo miłej okolicy, mieszkanie ma 3 pokoje
+ kuchnia i łazienka.
-Dobrze
a można umówić się na jakieś oglądanie i formalności?
-Oczywiście
to może jutro po południu?
-Jasne.
-Dobrze
to do widzenia.
-Do
widzenia.
Po
10 wybraliśmy się na zwiedzanie okolicy, chłopcy bardzo chcieli
obejrzeć stadion, wiec ruszyliśmy w tamtą stronę. Jak się okazało dziś był trening otwarty. Chłopcy nalegali, więc kupiłam bilety i weszliśmy do środka.
Usiedliśmy
na krzesełkach, zauważyłam, że chłopcy aż promienieją. Ja też
byłam podekscytowana, że zobaczę moich idoli.
Z
rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopców. Obróciłam się w ich
stronę i zobaczyłam, że zaczepiają jakiegoś chłopaka.
-Bartek,
Mateusz nie wolno rozmawiać z nieznajomymi a co dopiero im
przeszkadzać.
Przepraszam
za nich- zwróciłam się do przystojnego bruneta.
-Nic
się nie stało, masz ładnych synów.
-Haha,
to nie moi synowie, tylko bracia.
-O
to przepraszam, sami tutaj przyszliście?
-Tak,
w sumie nie mam nikogo innego, moi rodzice zginęli 3 lata temu a ja
sama opiekuje się braćmi.
-Oo,
ja przepraszam nie chciałem.
-Nic
się nie stało- posłałam mu uśmiech.
-A
tak w ogóle jestem Michael.
-Ines.
Porozmawialiśmy
trochę. O 10 zaczął się trening. Mój wzrok przykuł pewien ładny piłkarz o ciemnych brązowych włosach i brązowych oczach.
Tym
kimś był Leo Messi, kiedyś wiele o nim słyszałam, jak byłam w
domu dziecka to tylko trochę.
***
Dziś
na trening przyszedłem wkurzony. Wczoraj znowu pokłóciłem się z
Antonellą. Znowu no tak kłócimy się prawie codziennie, nie wiem, czy nasz związek przetrwa.
Gdy
wychodziłem na murawę, mój wzrok przykuła piękna brunetka
siedząca na trybunach.
Cały
trening ukradkiem spoglądałem na nią.
***
Trening
minął w bardzo miłej atmosferze, dużo rozmawiałam z Michaelem,
polubiliśmy się.
Po
treningu postanowiliśmy iść na lody co ucieszyło chłopców,
którzy bardzo polubili Michaela.
***
Przez
cały trening nie mogłem się skupić, cały czas myślałem o
niej. Gdy ruszyłem w stronę szatni
zagapiłem się i wpadłem na Xaviego.
-Leo
co się z tobą dzieje jesteś taki nieobecny.
-Nic.
-Mów
o co chodzi!
-Nic,
zobaczyłem dzisiaj na treningu ładną dziewczynę.
-Przecież
jesteś z Antonellą.
-No
i co z tego? Cały czas się kłócimy nic innego.
-Stary
będzie dobrze.
-Nie
ważne.
-Jedziemy do mnie?
-Jasne.
***
Wieczorem
wróciłam z chłopakami do domu i od razu położyłam ich spać, bo
byli padnięci.
Usiadłam na kanapie i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem, Michael jest na prawdę fajnym chłopakiem, miło nam się rozmawia, ale na razie nie chce się pakować w jakieś związki.
Usiadłam na kanapie i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem, Michael jest na prawdę fajnym chłopakiem, miło nam się rozmawia, ale na razie nie chce się pakować w jakieś związki.
Przebrałam
się i położyłam.
***
Wróciłem
do domu i znowu się zaczęło.
-Gdzie
byłeś?
-U
Xaviego a co nie mogłem?
-Nie
no oczywiście, łaź sobie gdzie chcesz, a ja muszę siedzieć w domu!
-O
co Ci chodzi?
-O
nic już w ogóle nie masz dla mnie czasu!
-Ja
nie mam? To ty cały czas łazisz sobie z tymi swoimi koleżankami!
-Wiesz
co mam dość, widać nie byliśmy sobie przeznaczeni. To koniec Leo.
-Tego
chcesz Anto? Dobrze do widzenia!- krzyknąłem i wyszedłem z domu
trzaskając drzwiami.
Może
to dobrze, że się rozstaliśmy, od dłuższego czasu nie
rozmawialiśmy wcale a jak już to kończyło się to kłótnią.
****
No i mamy nowy rozdział. W następnym rozdziale będzie spotkanie z Leo :) czekam na wasze komentarze ;)