poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 12



***
Leo..


Rano z chłopcami poszliśmy na trening.
Na parkingu spotkaliśmy Gerarda, Davida, Zaidę, Olayle, Luce i Patrice.
-Cześć.
-Hej Leo, jak się trzymasz ?-zapytała Patricia.
-Nie najlepiej, chłopcy cały czas pytają o Ines.
-Spokojnie wszystko się uda, zobaczysz.
A teraz zabieram chłopców i jutro ich odbierzesz.
-Dzięki-uśmiechnąłem się blado i ruszyłem w stronę szatni.

Trening okropnie mi się dłużył.
O 13 wychodziłem z szatni razem z Xavim, który postanowił dotrzymać mi towarzystwa.
W domu nie wiedziałem czym mam się zająć, Xavi próbował wszystkiego by mi pomóc ale na marne.

***

Nareszcie wybiła 18.00 i pod mój dom zaczęły zjeżdżać się samochody.

Z pierwszego samochodu wysiadł Dani i przyszedł do mnie.
-Leo nie martw się wszystko mamy ustalone uda się.
Pokiwałem jedynie głową i ruszyłem w stronę mojego samochodu.

Przez całą drogę myślałem o niej...

Na miejscu byłem przed 19.

Popatrzyłem na budynek i przeszły mnie ciarki.
Wyglądał okropnie, stare rozpadające się mury, powybijane okna.

Równo o 19 wszedłem do środka.

Po paru minutach zjawił się Michael z pistoletem w ręce.
Przełknąłem głośno ślinę ale się nie wycofałem.
-Masz pieniądze ?
-Pierwsze Ines.
-Pytałem czy masz pieniądze !!
-Mam, połóż je przed sobą i cofnij się.
Jak kazał tak zrobiłem, okropnie trzęsły mi się ręce, bałem się, bałem jak cholera.
On podbiegł i zabrał torbę a ja dalej stałem.
-Gdzie Ines ?
-Już jej nie zobaczysz !
-Ale nie taka była umowa !
-Zmiana planów. Jeśli ruszysz się z tond zabije ciebie i ją rozumiesz ?!

Nic nie odpowiedziałem tylko dalej patrzyłem się na niego.
Co mogłem zrobić ? Nic, musiałem stać i patrzeć jak odchodzi a za nim 2 mężczyzn.

Powoli dałem znać chłopakom, że mogą wchodzić z innych stron a sam ruszyłem w stronę gdzie przed chwilą wyszli mężczyźni.
Hotel, jeśli w ogóle można tak go nazwać wyglądał gorzej niż na zewnątrz.

Stałem na środku korytarza i nie wiedziałem gdzie mam iść, po chwili usłyszałem rozmowy, postanowiłem pójść w stronę dobiegających głosów.

***
Ines..

Nie wiem już co czuje, pustkę, samotność.
Płakać już nie chce, to i tak nic nie daje, nie wiem co będzie ze mną dalej, Boje się, że pozostanę tu już do śmierci.

Siedziałam i myślałam nad moimi chwilami spędzonymi z Leo, było świetnie.
Uwielbiam go, uwielbiam przebywać z nim, czuje się inna, wyjątkowa.

Po chwili usłyszałam dźwięk dobiegających rozmów.
Poczułam czyjeś ręce na mojej głowie a po chwili oślepiający blask.
Z biegiem sekund obraz robił się wyraźniejszy.
Zauważyłam, że jestem w jakimś pomieszczeniu z tego co zobaczyłam to chyba jest piwnica.

-Witaj księżniczko-usłyszałam znajomy mi głos.
-Czego chcesz ?
-Przyszedłem się przywitać.
Nachylił się nade mną i pocałował w usta.
A ja splunęłam mu w twarz, oczywiście nie był mi dłużny po chwili poczułam okropny ból na moim policzku.
-Nie rób tak więcej-wysyczał i zaczął rozmawiać z dwójką pozostałych mężczyzn.


Rozglądałam się po pomieszczeniu, mój wzrok przykuła sylwetka człowieka w drzwiach, z tej odległości nie rozpoznałam go.

***
Leo 

Stanąłem w drzwiach i zauważyłem moją Ines związaną i pobitą, jak to zobaczyłem cały kipiałem ze złości.

Po chwili zauważyłem, że Michael wyciąga pistolet i celuje w Ines, teraz już się nie zawahałem i podbiegłem ją ochronić.
Zdążyłem w ostatniej chwili, poczułem ból, okropny ból który szybko rozprowadził się po całym moim ciele.
Popatrzyłem ostatni raz na Ines i zamknąłem oczy.



Wszystko działo się tak szybko, po paru sekundach do środka wpadli piłkarze i policja, która od razu zajęła się Michaelem i tamtymi mężczyznami.
Chłopcy rozwiązali mnie, jednak coś mi nie pasowało popatrzyłam w bok i zauważyłam Leo leżącego na ziemi, cały był we krwi.
Podbiegłam do niego.
-Leo proszę, obudź się, nie zostawiaj mnie !
Krzyczałam bezsilnie, po moich policzkach poleciały łzy.
Po paru minutach przyjechało pogotowie i zabrało piłkarza.
-Ines nie martw się wszystko będzie dobrze-pocieszał mnie kapitan Blaugrany.

Popatrzyłam na odjeżdżającą karetkę i znowu zaczęłam płakać.

Jeśli on nie przeżyje, ja nie daruje sobie tego, on uratował mi życie..


***
Nie wiem co powiedzieć, zacznę od przepraszam..
Wiem, że nie było mnie tu długo ale szkoła daje się we znaki nie mam już czasu.
Nie wiem kiedy nowy odcinek nie będę wam obiecywać i robić nadziei jak coś napisze to dodam :)

Do następnego

4 komentarze:

  1. No nie.. Dlaczego Leo ? :(
    No jak mogłaś przerwać w takim momencie ! :)
    Oby wyszedł z tego cały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże...
    ZABIJĘ CIĘ ZA PRZERWANIE W TAKIM MOMENCIE!!!
    Ale rozdział zajebisty, mimo że trochę tragiczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha postaram się następny dodać bardzo szybko :)

      Usuń
  3. Blog jest super! :) Przepraszam że nie komentuje ;c
    http://bordowogranatowamilosc.blogspot.com/ tymczasem zapraszam do siebie! ;)

    OdpowiedzUsuń