wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 3



***
Weszłam do pokoju chłopców i powiedziałam:
-Chłopaki wstajemy, dzisiaj idziecie do przedszkola.
-Tak! Do przedszkola!
-No to chodźcie zjeść śniadanie i ruszamy.
Po pół godziny ruszyliśmy w stronę przedszkole.
Odprowadziłam chłopców do sali i poszłam do pracy.
Rano nie było dużo klientów, później przyszedł szef powiedzieć, że około 13 mogą przyjść piłkarze z Barcy i mam zachowywać się normalnie inaczej wylatuje.
Nie mogłam w to uwierzyć, że już dziś poznam swoich idoli.

***

Na trening przyszedłem zły nie to za mało powiedziane wściekły. Rozstałem się z Antoniellą. Mam dzisiaj dość.
Cały trening rozmyślałem co mam teraz zrobić. Gdy wracałem do szatni dogonił mnie Xavi.
-Leo co jest?- zapytał zmartwiony.
-Nic.
-Mów, o co chodzi przecież widzę, że jesteś wściekły.
-Pokłóciłem się z Anto i rozstaliśmy się.
-Przykro mi.
-Może nie byliśmy sobie pisani? Nie wiem.
-Dobra nie myśl teraz o tym chodź, idziemy z chłopakami coś zjeść idziesz?
-Dobra.

***

Przebraliśmy się i ruszyliśmy do pobliskiej restauracji, naszej ulubionej.
Weszliśmy i zajęliśmy stoliki ja siedziałem z Xavim, Gerardem, Davidem i Andresem.
Podeszła do nas młoda kelnerka powiedzieliśmy co chcemy.
Ja zamówiłem jakieś jedzenie, nawet nie obchodziło mnie to.
Chłopaki cały czas rozmawiali, a ja siedziałem cicho.
Po chwili ta sama kelnerka przyniosła zamówienie. Teraz spojrzałem na nią i zaniemówiłem. To była ta sama dziewczyna co na treningu, z bliska wyglądała jeszcze piękniej.
Wpatrywałem się w nią jak w obrazek co nie uszło uwadze Xaviemu.
-Leo idź, zagadaj.
-Co?
-Przecież widzę jak na nią patrzysz.
-Xavi, a nie powiesz nikomu?- zapytałem ciszej.
-Nie, mów stary co jest?
-To jest ta dziewczyna, o której mówiłem Ci po treningu.
-No to tym bardziej leć do niej- powiedział z uśmiechem.
-Ok.


***

Stałam za ladą i czekałam na klientów. W pewnym momencie ktoś do mnie podszedł podniosłam wzrok i ujrzałam Leo Messiego. Tego Leo Messiego, najlepszego piłkarza na świecie, zdobywcy 4 złotych piłek. Jednak nie mogłam piszczeć, bo od razu bym wyleciała.
-W czym mogę służyć?- zapytałam najspokojniej jak tylko umiałam.
-Wiem, że to głupie, ale masz może ochotę wybrać się ze mną na kawę?
-Jasne.
-To fajnie, o której kończysz prace?- zapytał i uśmiechnął się, a pode mną ugięły się kolana.
-Za godzinę.
-Ok będę czekać przed budynkiem- nie czekając na odpowiedź odszedł do stolika.

***

Wróciłem do stolika cały uradowany. Cieszyłem się jak głupi do sera.
Posiedzieliśmy trochę, potem chłopaki poszli do domów a ja czekałem na dziewczynę.


***

Skończyłam prace i wyszłam przed budynek gdzie czekał Leo.
-Hej.
-Cześć.
-Tak w ogóle to jestem Leo a ty?
-Ines.
-Ładnie.
-Dzięki- powiedziałam i poczułam, że się rumienie.
-To, co idziemy?
-Jasne.
Siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy. Świetnie nam się dogadywało, jak byśmy znali się wiele lat.
Zbliżała się 15 więc musiałam się pożegnać z Leo i iść po chłopaków.
Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy.


***

Odebrałam chłopaków i poszliśmy do parku.
Siedziałam na ławce i patrzyłam jak Mateusz i Bartek się bawię, jak widziałam na ich twarzach uśmiech, to robiło mi się na sercu ciepło. Chciałam dla nich jak najlepiej.
Rozmyślałam o nowym dniu, o Leo, o pracy, to w Barcelonie czułam się świetnie, tu znalazłam mój dom i tu jest mi dobrze.
-Hej- usłyszałam nad sobą i podskoczyłam.
-Przepraszam, nie chciałem Cie wystraszyć.
-Nic się nie stało Michael, co tu robisz?
-Przechodziłem i zobaczyłem Cię.
-Co tam u Ciebie?
-Nic ciekawego.

Porozmawialiśmy trochę, robiło się późno, więc zabrałam chłopaków i poszliśmy do domu.

***

Wróciłem do domu i rozmyślałem o Ines. Ma takie piękne brązowe włosy i niebieskie oczy. Wygląd jak anioł.
Nie mogłem przestać o niej myśleć.
Rano postanowiłem napisać do Ines.
-Hej jak tam?
-Cześć, dobrze a u Ciebie?
-Też a masz może ochotę wybrać się na nasz dzisiejszy trening?
-Chętnie. Mam dzisiaj wolne więc chętnie się wybiore.
-Ok to czekaj na mnie o 10 przed stadionem ok?
-Dobrze, do zobaczenia.
-Papa :*

***

Cieszyłam się na kolejne spotkanie z Leo, rano odprowadziłam chłopców do przedszkola i po 9 wyruszyłam przed stadion.
Poczekałam chwilę i zobaczyłam Leo wysiadającego z auta.
-Hej.
-Cześć- podszedł do mnie i przywitał buziakiem w policzek. A mnie przeszedł dreszcz. Przy Leo czułam się wyjątkowa. Wiem, że to głupie, bo znamy się zaledwie parę dni.
-To co ruszamy?
-Tak.
Po paru minutach siedziałam już na trybunach i czekałam na trening.
-Hej- usłyszałam nad sobą i szybko odwróciłam się. Moim oczom ukazała się Shakira i Patricia Villa wraz z dziećmi. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Cz.. cześć.-powiedziałam nieśmiało.
-Spokojnie, widziałyśmy Cię jak wchodziłaś z Leo. Wreszcie będziemy miały towarzystwo.
Uśmiechnęłam się tylko a dziewczyny usiadły koło mnie.
-No to opowiadaj, ty coś z Leo?
-Nie, jesteśmy tylko znajomymi.
Przegadałyśmy cały trening.
Ze stadionu wychodziłam uśmiechnięta, nie wiedziałam, że dziewczyny są aż tak przyjacielskie.
Pożegnałam się z Leo i wróciłam do domu.

***
Następny rozdział pojawi się dopiero w przyszły wtorek bo dzisiaj wyjeżdżam :D Zapraszam do komentowania. 


7 komentarzy:

  1. No, no :D Fajnie, że Leo rozpoznał Ines w tym barze, no i że odważył się do niej zagadnąć :) Teraz będzie już tylko lepiej! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny roździał <3 W końcu Ines spotkała Leo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne :P
    http://barcaloveforever.blogspot.com/ Nowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomału nadrabiam twoje wszystkie rozdziały i bardzo mi się podoba. Chcę Cię zaprosić na coś innego, już byłaś na tym blogu ale on przeszedł totalną przemianę i zaczynamy od początku. Zapraszam na http://fyaltdnmoto.blogspot.com/ ! Obaczaja i pisz czy się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://fyaltdnmoto.blogspot.com/2013/07/uno.html Zapraszam na jedyneczkę:)

      Usuń
  5. Świeetne *_* Czekam na wtorek . Zapraszam na 11 rozdział ; http://wakcjewbarcelonie.blogspot.com/2013/07/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń