niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 4



***

Rano obudził mnie sms tym razem od Michaela:
-Hej, robisz coś dzisiaj wieczorem? 
-Nie, a co?
-Masz może ochotę wybrać się ze mną do restauracji?
-Chętnie.
-To będę u ciebie o 19 pa.
-Papa.


***
Szybko się ubrałam, postanowiłam znaleźć jakieś rzeczy na wieczór, stanęłam przed szafą, jednak nic nie mogłam wybrać.
Odprowadziłam chłopców do przedszkola i poszłam do pracy.
Dzisiaj miałam tylko parę godzin, więc o 10 już kończyła.
Postanowiłam zadzwonić do kogoś, kto pomoże mi wybrać odpowiedni strój na wieczór.
-Hej.
-Cześć Isabel, mam prośbę.
-O co chodzi?
-Muszę kupić jakąś sukienkę na wieczór, pomożesz mi?
-Jasne za 20 minut w centrum handlowym?
-Ok.


***

Wyszłam z restauracji i ruszyłam w stronę galerii handlowej.
Przy wejściu spotkałam Isabel.
-Hej, to, na jaką okazje potrzebujesz stroju?
-Mam dzisiaj randkę.
-Ooo a z kim?- zapytała zaciekawiona.
-Z Michaelem, kolegą.
-Ok. To chodź wybrać coś na wieczór.
Po 2 godzinach chodzenia po sklepach wybrałyśmy mój strój na wieczór.
-Isabel, masz może ochotę wybrać się ze mną po Bartka i Mateusza?
-I tak nie mam co robić, jasne, ale chwila kto to Bartek i Mateusz?
-Moi bracia.
-O a ile mają lat?
-5.
-Dobra chodźmy.
Po paru minutach już wychodziłam z chłopcami na zewnątrz gdzie czekała Isabel.
-Ale wy jesteście słodcy.
-Chłopcy poznajcie ciocie Isabel.
-Hej.
-Macie może ochotę na lody?
-Tak, tak.

***

Siedziałyśmy już z lodami w parku, chłopcy bawili się na placu zabaw.
-Ines, a gdzie są wasi rodzice?
-Zmarli 4 lata temu, my trafiliśmy do domu dziecka, ja wyszłam rok temu, jednak dopiero niedawno udało mi się adoptować Bartka i Mateusza.
-Ja przepraszam, nie powinnam pytać- odparła zmieszana.
-Nic się nie stało.
-Pamiętaj, jeśli będziecie czegoś potrzebować to dzwoń.
-Ok, idziemy do mnie? Musze jeszcze zadzwonić po opiekunkę do chłopaków.
-Po co Ci opiekunka? Ja mogę ich zabrać na noc do nas.
Milanek będzie miał towarzystwo a dla nas tu żaden problem.
-Naprawdę?! Dzięki.
Dobra zbierajmy się, już późno.
Po pół godziny byliśmy już u nas w domu.
-Chłopcy chodźcie tu.
-Co się stało?- zapytał Mateusz
-Dzisiaj będziecie nocować u cioci Isabel dobrze?
-Tak.
-No to idziemy spakować wasze rzeczy.
Przed 19 ja byłam gotowa a chłopcy wyszli niedawno z Isabel.


***

Shakira


-Chłopcy jak wrócimy to wujek się z wami pobawi.
-Tak!
-Hej Gerard, patrz kogo Ci przyprowadziłam.
-Przecież umawialiśmy się na 1 dziecko- powiedział jak zobaczył chłopców, jego mina była bezcenna.
-No ale stwierdziłam, że Milankowi będzie nudno samemu- popatrzyłam na Gerarda, który coraz bardziej otwierał buzie ze zdziwienia aż nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
-Ale..
-Gerard no proszę Cię, to nie są nasze dzieci.
-No to kto to w ogóle jest?
-To Bartek i Mateusz, bracia Ines.
-Ona ma braci?- zapytał zdziwiony.
-Tak, zabrałam ich dzisiaj, bo ona wychodzi na randkę. Będą u nas spać.
-Z Leo?
-Nie, z jakimś kolegą.
-Szkoda, tak ładnie razem wyglądali.
-No, dobra obiecałam chłopcom, że wujek Gerard się z nimi pobawi a ja zajmę się Milankiem.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale- odparła surowo.
-Dobra.
Chłopcy macie ochotę pograć w piłkę?
-Tak.
-Ok to chodźcie na podwórko.

***

Patrzyłam jak Gerard bawi się z Mateuszem i Bartkiem.
Wiem, że będzie wspaniałym ojcem, miał bardzo dobry kontakt z dziećmi.
-Ciociu a czemu Milanek jest taki mały?- spytał Mateusz podchodząc do mnie.
-Bo on jest młodszy od was, wy też tacy kiedyś byliście, jak będzie starszy to razem będziecie grać w piłkę ok?
-Tak.


***
Dzień wcześniej...



Rano wpadł do nas Michael i razem poszliśmy do sklepu.
Szliśmy jedną z ulic Barcelony Michael trzymał Mateusza na barana a ja szłam z Bartkiem.
Wyglądaliśmy jak rodzina.



***

Wracałem od Xaviego aż w pewnym momencie zobaczyłem Ines z jakimś chłopakiem i 2 chłopców. Wyglądali jak szczęśliwa rodzina.
Czemu Ines mi nie powiedziała, że ma rodzine? 
Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha?
Mam tego wszystkiego dość. Ruszyłem wściekły do Xaviego i opowiedziałem mu wszystko.
-Dobra Leo jedziemy na imprezę.

***

Następnego dnia próbowałam dodzwonić się do Leo, jednak mi się nie udało. Było mi przykro, bo świetnie nam się rozmawiało i bardzo go polubiłam.


***


Przed 19 byłam już gotowa, ubrana w to czekałam na Michaela. Równo o 19 usłyszałam dzwonek do drzwi, stał w nich Michael, ubrany był w ciemne jeansy i koszule w kratkę, wyglądał świetnie.
-Hej.
-Cześć. Wyglądasz świetnie.
-Dzięki.
Przez całą drogę rozmawialiśmy.
W restauracji spędziliśmy ponad godzinę.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Później wybraliśmy się do parku, chodziliśmy w świetle księżyca po alejka.
W pewnym momencie Michael przystanął, popatrzył w moje oczy i zbliżył swoją twarz do mojej.
Już wiedziałam co się zaraz stanie.
Pocałował mnie.
Ta chwila trwała krótko, jednak po chwili zatraciliśmy się w namiętnym pocałunku.
-Jedziemy do mnie.
Pa paru minutach byliśmy już w domu, jak Michael zamknął drzwi, przywarł do mnie całym swoim ciałem i zaczął namiętnie całować.
Po chwili oderwał się ode mnie i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyje.
Podniósł mnie do góry, a ja swoje nogi oplotłam wokół jego bioder.
Zaniósł mnie do sypialni i znowu zaczął całować.
Nawet nie wiem, kiedy pozbył się moich ubrań i wszedł we mnie.
Było mi tak dobrze.
Nie przejmowałam się tym, co będzie jutro, ja żyłam tą chwilą.

***

No i mamy nowy, dodałam szybciej, bo dzisiaj wróciłam, czekam na wasze komentarze :)


1 komentarz:

  1. Geri ogarnij się XD Toż to takie puste jest xd Może jeszcze bocian podrzucił mu tą dwójkę XD
    Końcówka jaka cudowna! *__* Tak romantycznie się zrobiło ;D
    Czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń