piątek, 22 listopada 2013
Epilog
***
2 lata później...
Wróciłam do domu po pracy i opadłam na kanapę.
Ostatnio źle się czułam miałam mdłości, byłam osłabiona. Usprawiedliwiałam to przemęczeniem ale teraz już nie jestem pewna, okres spóźnia mi się już 2 tygodnie.
Wyciągnęłam z torebki pudełko i ruszyłam w stronę łazienki. Po 20 minutach, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam, dwie kreski. Jestem w ciąży to niewiarygodne, nigdy sobie tego nie wyobrażałam ale cieszę się, boje się tylko jak zareaguje Leo.
Powiem mu przy najbliższej okazji.
***
Wróciłem do domu po treningu i od razu zacząłem szukać Ines.
-Hej- pocałowałem ją w usta.
-Cześć.
-Zapraszam Cię dzisiaj na randkę o 20 dobrze?
-Jasne.
-O której będą chłopcy ?
-Powinni zaraz być.
Po paru minutach usłyszałam śmiechy chłopców.
***
Dochodziła 20 gdy usłyszałam z dołu wołanie
-Pośpiesz się, spóźnimy się !
-Już Idę.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, poprawiłam sukienkę i ruszyłam na dół.
-Wyglądasz pięknie-powiedział Leo.
-Dziękuje.
Ruszyliśmy i po 30 minutach siedzieliśmy w restauracji.
Kolacja przebiegała świetnie, dużo rozmawialiśmy.
W pewnym momencie Leo wstał, uklęknął i wyjął z kieszeni pudełeczko.
-Ines kocham Cię nad życie uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.
Stałam chwile w ciszy jednak odpowiedziałam :
-Tak !
Założył mi na palec przepiękny pierścionek teraz ja przejęłam inicjatywę.
-Leo muszę Ci coś powiedzieć.... jestem w ciąży !!
-Naprawdę?!
Pokiwałam głową a po chwili znalazłam się w ramionach Leo.
Już następnego dnia wszystkie gazety pisały o naszych zaręczynach i mojej ciąży.
***
9 miesięcy później...
Siedziałam wtulona w męża i oglądałam mecz.
-Leo przyniesiesz mi coś do picia?
-Jasne.
Gdy wyszedł poczułam skórcz i wody mi odeszły zaczęło się !
-Leo !!
-No już Idę.
-Leo szybko!!!
-Co się stało?-zapytał podirytowany wchodząc do pokoju.
-Rodzę !!
-Jezus naprawdę ?! Co mam robić?
-Uspokój się w sypialni jest torba weź ją i jedziemy.
Znowu poczułam ogromny ból i kolejny skórcz.
Szybko weszłam do samochodu i z piskiem opon ruszyliśmy w stronę szpitala.
***
Leo...
Matko ona rodzi moja kochana Ines rodzi !
Wbiegliśmy do szpitala a moją żonę od razu zabrali na porodówkę.
Usiadłem na krzesełku i zadzwoniłem do Gerarda.
-Siema Leo co tam u ciebie ?
-Ines rodzi !
-Co?!
-To co słyszysz.
-Zaraz tam będziemy-powiedział i rozłączył się.
Siedziałem cały zestresowany czekałem tylko aż poród się skończy i będę mógł zobaczyć Ines i dziecko.
Z sali wyszedł lekarz.
-Pańska żona urodziła zdrowego chłopczyka.
-Mogę ich zobaczyć?!
-Oczywiście.
Szybko wpadłem na sale i zobaczyłem Ines z pięknym dzieckiem.
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, chcesz go potrzymać?
-Jasne.
Zabrałem malutkiego na ręce, w tej chwili czułem się najlepiej na świecie trzymam mojego syna.
-Masz pomysł na imię-zapytała.
-Luca.
Po paru minutach do sali wbiegli Gerard Shakira Milanek i Mateusz i Bartek.
***
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam przy sobie najukochańszego męża syna i braci.
Barcelona stała się moim ukochanym miastem to tu spotkałam Leo.
Kocham go, chodź wiele razy się kłócimy to miłość przezwycięża...
***
To już koniec tej historii dziękuje wam wszystkim za komentarze i za to, że czytałyście moje wypociny.
Zapraszam na dwa pozostałe moje blogi http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/ i http://jestes-tym-czego-pragne.blogspot.com/
czwartek, 7 listopada 2013
Rozdział 14
***
Leo...
Powoli
wracałem do zdrowia, lekarze pozwolili mi wrócić do domu po
tygodniu.
Próbowałem
znowu rozpocząć temat z Ines ale zawsze koś nam przeszkadzał.
Powoli
traciłem nadzieje, że w końcu się uda.
Postanowiłem
pogadać z Gerardem.
-Siema
stary co dzisiaj robisz ?
-Nic
a co ?
-Mógłbym
wpaść wieczorem muszę z kimś pogadać.
-Jasne
to o 20 u mnie. Cześć.
-Pa.
No
to jedną rzecz mam załatwioną, teraz muszę jechać po chłopaków
bo Ines nie może.
O
14 byliśmy z powrotem, gdy weszliśmy do domu poczułem cudowny
zapach.
Od
razu skierowałem się do kuchni.
-Hej.
Co tam ładnie pachnie ?
-Obiad
siadajcie-uśmiechnęła się i zaczęła nakładać jedzenie na
talerze.
-Wychodzę
wieczorem spotkać się z Gerardem-oznajmiłem.
-Jasne.
Gdy
Leo wyszedł postanowiłam zadzwonić do Shakiry.
-Hej,
co tam robisz?
-A
wiesz, że nic.
-Masz
może Ochotę wpaść do nas ?
-Jasne
tylko ubiorę Milanka.
-Ok.
Przygotowałam
przekąski.Po 20 minutach w domu pojawiła się Kolumbijka.
-Hej.
-Cześć.
-To
o czym chciałaś pogadać ?
-Chodź
do salonu.
Postanowiłam
pogadać z kimś, gdy Leo mógł zginąć zrozumiałam, że jest on
dla mnie kimś ważnym i nie wiem co mam zrobić.
Gdy
go widzę uśmiech pojawia mi się na twarzy.
Czy
się zakochałam? Nie wiem, nie czułam tego przy Michaelu.
Mam
mętlik w głowie.
Opowiedziałam
wszystko Isabel a ona tylko uśmiechnęła się szeroko.
-Zakochałaś
się-podsumowała.
-Co
?
-To
widać, musisz z nim porozmawiać, wyznać co czujesz.
-Wiem
ale boje się.
-Każdy
się boi ale jak nie zaryzykujesz to nie zyskujesz.
-Masz
racje.
***
W
tym samym czasie...
-To
o czym chciałeś porozmawiać ?
-Musze
Ci coś powiedzieć.
-Mów.
Powiedziałem
wszystko Gerardowi, ufam mu i wiem, że mi pomoże.
-Oj
to się wkopałeś !
-Dzięki.
-Co
Ci mam powiedzieć, zakochałeś się w Ines i już tego nie
ukryjesz. Musisz jej to powiedzieć, najlepiej zabierz ją na randkę.
-Dobra
ale gdzie ?
-W
jakieś cudowne miejsce.
-Chyba
już wiem gdzie. Dzięki za wszystko.
-Nie
ma za co zawsze do usług.
Ruszyłem
szczęśliwy do domu, miałem plan, który musiałem wcielić w
życie.
Wróciłem
do domu w salonie siedziała Ines.
-Hej
musimy porozmawiać-powiedziałem.
-Ja
też mam Ci coś do powiedzenia.
-Dobrze
ale ja pierwszy.Zabieram Cię dzisiaj w jedno miejsce.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
-Dobrze
ale co z chłopcami ?
-Gerard
ich weźmie na noc.
-Ok.
-To
o 20 bądź gotowa.
***
Parę
godzin zleciało mi bardzo szybko, ubrałam się i umalowałam,
gotowa zeszłam na dół gdzie czekał Leo.
-Łał-tylko
tyle wyduka-wyglądasz pięknie.
-Dzięki.
-To
jak idziemy ?
-Tak.
Ruszyliśmy
powoli uliczką rozmawiając o wszystkim.
Po
20 minutach doszliśmy na wzgórze.
-I
jak podoba się ?
-Tak
jest pięknie, spokojnie i cicho.
-Niedawno
odkryłem to miejsce lubię tu przychodzić.
Popatrzyłam
przed siebie, słońce powoli zatapiało się w morzu widok by
przepiękny, nie do opisania.
-Ines
ja chciałem Ci coś powiedzieć-zaczął niepewnie Leo.
-O
co chodzi ?
-Ale
obiecaj mi, że po tym co Ci powiem nie znienawidzisz mnie dobrze ?
-Tak
ale powiedz o co chodzi.
-Ines
ja... ja cie kocham-powiedział prawie niedosłyszalnie jednak ja
usłyszałam jego słowa byłam tak szczęśliwa, myślałam, że on
mnie nigdy nie pokocha.
-Ja
nie wiem co powiedzieć.
-Wiem
przepraszam, nie powinienem, zapomnijmy o tym-zmieszał się i wstał.
-Nie,
Leo popatrz na mnie.
-Naprawdę
?!
Pokiwałam
głową.
Po
chwili poczułam ciepłe usta piłkarza na swoich ta chwila trwała
chwile ale zapamiętam ją do końca życie.
Szczęśliwi
i zakochani wracaliśmy do domu.
***
Hej na początku chcę was ogromnie przeprosić nie wiem co się ze mną dzieje, nie mogę zebrać się do kupy dlatego rozdział tak długo trwał epiog pojawi się w przyszłym tygodniu a na innych bloga rozdziały pojawią się w weekend.
Hej na początku chcę was ogromnie przeprosić nie wiem co się ze mną dzieje, nie mogę zebrać się do kupy dlatego rozdział tak długo trwał epiog pojawi się w przyszłym tygodniu a na innych bloga rozdziały pojawią się w weekend.
Mam nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta proszę o komentarze :)
piątek, 11 października 2013
Rozdział 13
***
Mijała
kolejna godzina a operacja Leo jeszcze się nie skończyła.
Co
ja zrobię jeśli Leo zginie ?
To
wszystko moja wina, gdyby mnie nie spotkał nigdy by do tego nie
doszło a teraz co, leży i walczy o życie.
Zrobił
to dla mnie, on uratował mi życie.
Mało
kto by się na to odważył a on bez zastanowienia to zrobił.
Leo
był dla mnie kimś ważnym, ważniejszym niż przyjaciel.
Każda
chwila bez niego była niczym.
Potrzebowałam
go, on pomógł mi kiedy było najgorzej to on mnie wspierał i
pomagał.
A
teraz co.. Walczy o życie przeze mnie.
Nie
wiem co bez niego zrobię, zostanę sama na tym okropnym świecie.
Dlaczego
musimy docenić kogoś dopiero gdy go stracimy ?
Z
sali operacyjnej wyszedł lekarz, wszyscy się podnieśliśmy.
-Panie
doktorze co z Leo ?
-Operacja
się powiodła, jednak jego stan jest ciężki, kolejne godziny
zadecydują o jego życiu-powiedział i odszedł.
A
mnie zalała kolejna fala łez.
Opadłam
bezsilna na krzesełko i dalej płakałam, poczułam, że czyjaś
ręka mnie obejmuje.
-Ines
spokojnie, Leo jest silny da rade-pocieszał mnie Gerard.
Podniosłam
się z siedzenia i podeszłam do pielęgniarki.
-Czy
mogłabym do niego wejść.
-Tak
ale tylko na chwile.
Ruszyłam
za starszą kobietą w stronę sali.
Gdy
weszłam do środka zobaczyłam Leo podłączonego do różnych
aparatur, wyglądał okropnie.
Usiadłam
na krześle i delikatnie chwyciłam jego dłoń.
-Leo
posłuchaj mnie nic Ci nie będzie jesteś silny wyjdziesz z tego
rozumiesz.
Siedziałam
tak jeszcze przez parę godzin po czym zasnęłam.
***
Obudziłem
się jednak przez pare minut nie otwierałem oczu, dopiero po jakimś czasie postanowiłem spróbować.
Od
razu oślepiło mnie światło, jednak po paru minutach zacząłem
wyraźnie widzieć.
Powoli
podniosłem się i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Wydawało
mi się, że jestem w szpitalu ale nie byłem pewien.
Po
mojej prawej stronie na krześle spała Ines, wyglądała tak słodko.
Poczułem
okropny ból w okolicach brzucha i dopiero teraz przypomniałem sobie
co się wydarzył ale musiało się udać bo Ines jest to ze mną.
Popatrzyłem
na nią i zobaczyłem, że zaczyna się budzić.
-Cześć-powiedziałem.
-Leo
?! Matko Leo ty żyjesz, nie ruszaj się biegnę po lekarza.
***
Po
paru minutach wróciłam z lekarzem, który zbadał Leo.
-Dzień
dobry ja pan się czuje ?
-Bywało
lepiej.
-Pana
stan jest stabilny, nic panu już nie zagraża, jak wszystko będzie
dobrze to za parę dni pan wyjdzie.
-Dobrze,
dziękuje.
Lekarz
uśmiechnął się i wyszedł.
Popatrzyłam
na niego i zaczęłam płakać.
-Dlaczego
płaczesz ?
-Leo
jak mogłeś mi to zrobić ?
-Co
?
-Jak
to co ? Mogłeś zginąć !
-Ale
co miałem robić ? Patrzeć jak umierasz na moich oczach ?
-Leo...
Dziękuje.-powiedziałam i przytuliłam go a z moich oczu znowu
popłynęły łzy.
-Nie
ma za co ale już nie płacz dobrze ?
Potrząsnęłam
głową.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez chwile ale naszą pogawędkę przerwali nam Cesc i Dani.
-Siema
Leo jak zdrowie ?
-Spoko.
-Patrz
co przywieźliśmy-krzyknął Cesc a pielęgniarka przechodząca obok
sali popatrzyła się na niego wrogo.
-Przynieśliśmy
ci wszystko co fajnie wyglądało w sklepie-wyszczerzył się Dani a
ja parsknęłam śmiechem.
-Mamy
tu m.in. Owoce, warzywa, słodycze, płatki, chleb, picie a żebyś
nie był sam to patrz do sali weszli Bartek i Mateusz trzymając
wielkiego misia.
Teraz
to już nie umiałam wytrzymać ze śmiechu.
Oni
wyglądali przesłodko.
-Dziękuje
wam chłopcy-Leo przejął misia i uśmiechnął się do nich.
-Jak
się czujesz wujku ?-spytał Mateusz.
-Dobrze.
-A
kiedy wrócisz do domu ?
-Nie
wiem ale pewnie za parę dni.
-Fajnie
to pogramy w piłkę.
-Jasne.
Po
południu przyszli wszyscy piłkarze a także trener.
Dopiero
o 19 mieliśmy spokój.
-Ines
co z Michaelem ?
-Chłopcy
jak go wczoraj złapali zadzwonili na policje, teraz na pewno
zostanie w więzieniu na paręnaście dobrych lat.
-Dobrze,
a teraz jedź do domu i odpocznij.
-Nie,
zostanę tu.
-Jedź
i odpocznij zobaczymy się rano.
-Dobrze,
miłej nocy-dałam mu buziaka w policzek i wyszłam ze szpitala.
Wróciłam
do domu wykończona.
Jednak
nie umiałam zasnąć, nie wiedziałam czemu ale zastanawiałam się
co jest pomiędzy mną a Leo.
To
już nie jest przyjaźń ale co? Tego nie wiem.
Zmęczona
udałam się w krainę Morfeusza.
***
Z
samego rana w mojej sali panował ogromny ruch.
Każdy
przyszedł się ze mną przywitać, na chwile zostałem sam z Ines.
Postanowiłem z nią porozmawiać, musiałem jej powiedzieć to co
mnie już od dawna trapiło.
Popatrzyłem
na jej piękną twarz, włosy miała rozpuszczone, które delikatnie
opadały na jej buzię, miała lekki makijaż, który podkreślał
jej piękną cerę.
Po
chwili ocknąłem się.
-Ines,
musimy porozmawiać.
-Co
się stało?
-Nic,
chciałbym Ci coś powiedzieć, nie wiem jak na to zareagujesz jednak
zrozumie twoją każdą decyzję.
Ines
ja Cię..
W
tym momencie do sali wbiegł Xavi wraz z Nurią.
-Cześć
Leo jak się czujesz ?
-Dobrze.
-Porozmawiamy
później-powiedziała po cichu Ines.
-Ok.
Niechętnie
wdałem się w rozmowę z moimi przyjaciółmi chciałem mieć to już za sobą.
***
Przepraszam, że nie było mnie tak długo ale nie umiałam nic napisać a także szkoła mnie już dobija.
To już końcówka tego opowiadania, będzie jeszcze 1 lub 2 rozdziały i epilog :)
To do nowego :D
poniedziałek, 23 września 2013
Rozdział 12
***
Leo..
Rano
z chłopcami poszliśmy na trening.
Na
parkingu spotkaliśmy Gerarda, Davida, Zaidę, Olayle, Luce i
Patrice.
-Cześć.
-Hej
Leo, jak się trzymasz ?-zapytała Patricia.
-Nie
najlepiej, chłopcy cały czas pytają o Ines.
-Spokojnie
wszystko się uda, zobaczysz.
A
teraz zabieram chłopców i jutro ich odbierzesz.
-Dzięki-uśmiechnąłem
się blado i ruszyłem w stronę szatni.
Trening
okropnie mi się dłużył.
O
13 wychodziłem z szatni razem z Xavim, który postanowił dotrzymać
mi towarzystwa.
W
domu nie wiedziałem czym mam się zająć, Xavi próbował
wszystkiego by mi pomóc ale na marne.
***
Nareszcie
wybiła 18.00 i pod mój dom zaczęły zjeżdżać się samochody.
-Leo
nie martw się wszystko mamy ustalone uda się.
Pokiwałem
jedynie głową i ruszyłem w stronę mojego samochodu.
Przez
całą drogę myślałem o niej...
Na
miejscu byłem przed 19.
Popatrzyłem
na budynek i przeszły mnie ciarki.
Wyglądał
okropnie, stare rozpadające się mury, powybijane okna.
Równo
o 19 wszedłem do środka.
Po
paru minutach zjawił się Michael z pistoletem w ręce.
Przełknąłem
głośno ślinę ale się nie wycofałem.
-Masz
pieniądze ?
-Pierwsze
Ines.
-Pytałem czy masz pieniądze !!
-Mam,
połóż je przed sobą i cofnij się.
Jak
kazał tak zrobiłem, okropnie trzęsły mi się ręce, bałem się,
bałem jak cholera.
On
podbiegł i zabrał torbę a ja dalej stałem.
-Gdzie
Ines ?
-Już
jej nie zobaczysz !
-Ale
nie taka była umowa !
-Zmiana
planów. Jeśli ruszysz się z tond zabije ciebie i ją rozumiesz ?!
Nic
nie odpowiedziałem tylko dalej patrzyłem się na niego.
Co
mogłem zrobić ? Nic, musiałem stać i patrzeć jak odchodzi a za
nim 2 mężczyzn.
Powoli
dałem znać chłopakom, że mogą wchodzić z innych stron a sam
ruszyłem w stronę gdzie przed chwilą wyszli mężczyźni.
Hotel,
jeśli w ogóle można tak go nazwać wyglądał gorzej niż na
zewnątrz.
Stałem
na środku korytarza i nie wiedziałem gdzie mam iść, po chwili
usłyszałem rozmowy, postanowiłem pójść w stronę dobiegających
głosów.
***
Ines..
Nie
wiem już co czuje, pustkę, samotność.
Płakać
już nie chce, to i tak nic nie daje, nie wiem co będzie ze mną
dalej, Boje się, że pozostanę tu już do śmierci.
Siedziałam
i myślałam nad moimi chwilami spędzonymi z Leo, było świetnie.
Uwielbiam
go, uwielbiam przebywać z nim, czuje się inna, wyjątkowa.
Po
chwili usłyszałam dźwięk dobiegających rozmów.
Poczułam
czyjeś ręce na mojej głowie a po chwili oślepiający blask.
Z
biegiem sekund obraz robił się wyraźniejszy.
Zauważyłam,
że jestem w jakimś pomieszczeniu z tego co zobaczyłam to chyba
jest piwnica.
-Witaj
księżniczko-usłyszałam znajomy mi głos.
-Czego
chcesz ?
-Przyszedłem
się przywitać.
Nachylił
się nade mną i pocałował w usta.
A
ja splunęłam mu w twarz, oczywiście nie był mi dłużny po chwili
poczułam okropny ból na moim policzku.
-Nie
rób tak więcej-wysyczał i zaczął rozmawiać z dwójką
pozostałych mężczyzn.
Rozglądałam
się po pomieszczeniu, mój wzrok przykuła sylwetka człowieka w
drzwiach, z tej odległości nie rozpoznałam go.
***
Leo
Stanąłem
w drzwiach i zauważyłem moją Ines związaną i pobitą, jak to
zobaczyłem cały kipiałem ze złości.
Po
chwili zauważyłem, że Michael wyciąga pistolet i celuje w Ines,
teraz już się nie zawahałem i podbiegłem ją ochronić.
Zdążyłem
w ostatniej chwili, poczułem ból, okropny ból który szybko
rozprowadził się po całym moim ciele.
Popatrzyłem
ostatni raz na Ines i zamknąłem oczy.
Wszystko
działo się tak szybko, po paru sekundach do środka wpadli piłkarze
i policja, która od razu zajęła się Michaelem i tamtymi
mężczyznami.
Chłopcy
rozwiązali mnie, jednak coś mi nie pasowało popatrzyłam w bok i
zauważyłam Leo leżącego na ziemi, cały był we krwi.
Podbiegłam
do niego.
-Leo
proszę, obudź się, nie zostawiaj mnie !
Krzyczałam
bezsilnie, po moich policzkach poleciały łzy.
Po
paru minutach przyjechało pogotowie i zabrało piłkarza.
Popatrzyłam
na odjeżdżającą karetkę i znowu zaczęłam płakać.
Jeśli
on nie przeżyje, ja nie daruje sobie tego, on uratował mi życie..
***
Nie wiem co powiedzieć, zacznę od przepraszam..
Wiem, że nie było mnie tu długo ale szkoła daje się we znaki nie mam już czasu.
Nie wiem kiedy nowy odcinek nie będę wam obiecywać i robić nadziei jak coś napisze to dodam :)
Do następnego
poniedziałek, 2 września 2013
Rozdział 11
***
Zobaczyłam
Michaela, chciałam zacząć krzyczeć ale ręką zakrył mi usta, a
drugą pociągnął w jakąś uliczkę i wrzucił do auta.
Potem
zobaczyłam już ciemność.
***
Wróciłem
z chłopcami do domu.
Zdziwiłem
się, że nie zobaczyłem tam Ines. Miała na nas czekać.
-Wujku,
gdzie jest Ines ?-zapytał Bartek.
-Zaraz
przyjdzie, idźcie pooglądać bajki.
***
Zadzwonił
mój telefon, zobaczyłem na wyświetlaczu numer prywatny ale
odebrałem.
-Mam
Inez jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć przynieś jutro 2 miliony do
opuszczonego hotelu na obrzeżach miasta.
Jeśli
zobaczę tam policje ona zginie. Czekam jutro o 19.
-Ines
!
Usłyszałem
dźwięk kończącej się rozmowy.
Dlaczego
nam się musi to zdarzać.
-Chłopcy
jedziemy na mój trening.
-Tak
!
Po
drodze podjechałem jeszcze do banku i wypłaciłem pieniądze.
-Cześć
Isabel możesz zająć się chłopcami ?
-Jasne
ale co się stało ? Gdzie Ines ?
-Nie
ma, przepraszam muszę już iść.
Nie
mogę powiedzieć nikomu co się stało. Im mniej osób o tym wie tym
lepiej.
Wbiegłem
do szatni i szybko się przebrałem, byłem już spóźniony a Tito
tego nienawidzi.
Wbiegłem
na murawę i spotkałem się z surowym wzrokiem trenera.
-Leo,
gdzieś ty był ? Trening już dawno się zaczął.
-Przepraszam
trenerze, były korki i wie trener...
-20
karnych kółek po treningu a teraz wracaj do reszty.
Cały
trening nie mogłem się skupić, cały czas myślałem o Ines, co
jeśli jej już nigdy nie zobaczę ?
***
Obudziłam
się w jakimś ciemnym miejscu, okropnie bolała mnie głowa, ręce i
nogi miałam związane.
Ostatnie
co pamiętam to twarz Michaela.
Co
się stało ?
-Leo,
mów co jest-zaczął Xavi.
-Nic.
-Leo,
jesteśmy przyjaciółmi i wiemy, że coś jest nie tak, mów o co
chodzi-głos zabrał kapitan.
-Chcecie
wiedzieć o co chodzi ?! Proszę bardzo !
Ktoś
porwał Ines, nie wiem gdzie jest, nie wiem czy jeszcze żyje !! Nie
wiem nic !
-Jak
to porwał ?!
-Normalnie,
ktoś do mnie zadzwonił i zażądał okupu, nie wiem co mam robić
!-schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać.
-Leo
spokojnie, jedziemy do ciebie, tam na spokojnie się zastanowimy co
robić.
***
Po
drodze na parking Gerard spotkał Isabel i opowiedział jej wszystko
a ona zaoferowała, że zajmie się chłopcami.
-Leo
a wiesz kto to może być ?
-Nie
wiem ale to chyba Michael, poznałem go po głosie. Tylko co on robi
na wolności powinien siedzieć w więzieniu.
-Trzeba
to zgłosić na policje !
-Nie,
on zagroził, że ją zabije.
Po
3 godzinach wszyscy zaczęli się zbierać, mieliśmy obgadany plan.
Oby tylko się udał.
Położyłem
się spać, jednak nie mogłem zasnąć, cały czas myślę o mojej
małej, biednej Ines.
Boję
się o nią, po prostu się boje.
***
Nie
wiem ile czasu minęło, nie wiem która jest godzina, nie wiem nic.
Michael
był tu parę razy i dał mi jedzenie i wodę.
Usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi i znowu pojawił się on.
-Michael,
czemu to robisz ?
-Chce
zemsty, chce żebyś cierpiała tak jak ja cierpiałem, przez ciebie
trafiłem do więzienia !
-Zasłużyłeś
sobie na to.
Podszedł
do mnie i uderzył mnie w twarz.
-Jeśli
będziesz grzeczna to może nic Ci się nie stanie-wysyczał i
wyszedł.
Znowu
zostałam sama, tak bardzo brakuje mi chłopców i Leo.
Co
jeśli ich już nigdy nie zobaczę ?
***
No i mamy nowy, nie wiem czy wam się będzie podobał, jutro jak mnie szkoła nie zmęczy to dodam rozdział na opowiadaniu o Alexisie.
A jak tam wasz pierwszy dzień w szkole ?
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Rozdział 10
***
Rano
po śniadaniu wszyscy wybraliśmy się na plażę.
Oczywiście
nie obyło się bez rozdania autografów i zrobienia paru zdjęć.
Gerard,
Pedro, Alexis i Dani urządzili sobie konkurs w budowaniu zamków z
piasku a do nich dołączyły się dzieci.
Po
godzinie spokoju zaczęli się kłócić.
-Chyba
śnisz to mój jest najlepszy !-tym razem krzyknął Dani.
-Chłopaki
uspokójcie się i tak wiemy, że mój jest najlepszy-oczywiście do
konferencji musiał włączyć się Gerard.
-Chyba
śnisz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak
!
-Ej
chłopaki skończcie to i chodźcie pograć w siatkówkę !
Chłopcy
świetnie bawili się z piłkarzami, uśmiech nie schodził im z
twarz. Tak się ciesze, że tu przyjechaliśmy, to tu znaleźliśmy
dom i rodzinę.
Reszta
dnia na plaży przebiegłą spokojnie.
Wieczorem
zostawiliśmy dzieci pod opieką opiekunek i poszliśmy się zabawić.
O
23 większość była już kompletnie pijana mi też zaczęło szumieć
powoli w głowie.
Po
paru drinkach urwał mi się film.
Leo
Bawiłem
się świetnie, postanowiłem poszukać Natalii.
Po
paru minutach znalazłem ją, siedziała przy barze, była kompletnie
pijana.
Postanowiłem
zabrać ją do domu.
-Pocałuj
mnie-powiedziała w połowie drogi.
-Nie
mogę.
-Czemu
?
-Chodź
bardzo bym chciał nie zrobię czego czego jutro będziesz żałować
a teraz wracajmy bo jesteś kompletnie pijana.
-Nie
jestem.-powiedziała i zachwiała się.
-I
co mówiłem.
Resztę
drogi już się nie odezwała.
Odprowadziłem
ją do pokoju i już chciałem wychodzić jednak powstrzymał mnie
jej głos.
-Zostań.
-Dobrze.
Położyłem
się koło niej i zasnąłem.
Ines.
Obudziłam
się rano z potwornym bólem głowy.
Już
więcej nie pije.
Powoli
podniosłam się do pozycji siedzącej rozejrzałam się po pokoju,
uf jestem u siebie.
Popatrzyłam
w drugą stronę i zaczęłam krzyczeć.
-Aaaaaaaaaaaa.
-Matko
Ines co się stało ?
-Leo
? Ja przepraszam nie wiedziałam, że to ty.
-Nic
się nie stało ja się czujesz ?
-Okropnie.
-Haha,
trzeba było tyle nie pić.
-Bardzo
śmieszne, ale co ty robiłeś w moim łóżku ?
-Sama
chciałaś żebym został.
-Naprawdę ?
-No,
nic nie pamiętasz ze wczoraj ?
-Nie.
Zauważyłam,
że z jego twarzy zrzedł uśmiech.
-Leo
coś się stało ?
-Nie,
wiesz co ja musza już iść zobaczymy się później.
Zdziwiło
mnie jego zachowanie.
Postanowiłam
odebrać chłopców od opiekunki.
Po
20 minutach siedzieliśmy już na stołówce.
-I
jak się bawiliście ?
-Było
super !
-To
się ciesze. Idziemy do ogrodu ?
-Tak
!
Po
paru minutach znaleźliśmy się na zewnątrz, chłopcy pobiegli na
plac zabaw a ja postanowiłam porozmawiać z Shak.
-Hej
Isabel.
-Cześć,
jak tam po wczoraj ?
-W porządku.
Mam do ciebie pytanie. Co się dzieje z Leo ?
-To
ty nic nie pamiętasz ?
-Nie
a coś się wczoraj stało ?
-Oj
i to dużo ale to może potem, Leo tak się zachowuje bo wczoraj
chciałaś go pocałować ale on odmówił bo wiedział, że byłaś
pijana i to mogłoby źle się skończyć.
-Co
?????? Już nigdy nie pije muszę go przeprosić !
-To
leć ja będę miała oko na chłopców.
-Dzięki.
Szukałam
Leo w całym hotel, teraz został mi tylko jego pokój.
Zapukałam
i weszłam do środka Leo leżał na łóżku ze słuchawkami na
uszach.
Podeszłam
bliżej i położyłam się koło niego dopiero wtedy mnie zauważył.
-Leo
musimy pogadać.
-Co
jest ?
-Wiem
co się wczoraj stało i bardzo Cię przepraszam i dziękuje, że tak
się zachowałeś.
-Nigdy
bym Cię nie skrzywdził,pamiętaj.
-Dziękuje.
-Idziemy
na dół ?
-Jasne.
***
Resztę
wakacji spędziliśmy bardzo miło.
Jednak
dzisiaj musieliśmy już wracać.
W
domu byliśmy wieczorem, odświeżyłam się i poszłam spać.
Rano
odprowadziłam chłopców do przedszkola i wróciłam do domu, Leo
pojechał na trening a ja zostałam sama.
Posprzątałam
i zrobiłam obiad.
Usiadłam
na kanapie i zaczęłam czytać książkę.
Moje
czytanie przerwał dzwonek do drzwi.
Otworzyłam
je i zobaczyłam jego...
***
No i mamy nowy nie jestem z niego zadowolona, jest okropny ale musiałam coś dodać do nowego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)