środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 7

***


Shakira i Gerard próbowali mnie pocieszyć jednak na marne.
-Leo a powiedz, o co wy się pokłóciliście?
-To wszystko moja wina, zacząłem na nią krzyczeć i nie dałem wyjaśnić.
Parę dni przed kłótnią widziałem ją z jakimś chłopakiem i z tego co zauważyłem to był ten sam co ją pobił i 2 chłopców.
Myślałem, że są szczęśliwą rodziną a ja wkurzyłem się.
-Leo powinieneś dać jej to wyjaśnić, z tego, co wiem to Michael był jej chłopakiem a Mateusz i Bartek to jej bracia.
-Bracia?!
-Tak.
-Matko, co ja zrobiłem!
-Leo spokojnie.
-Gdzie są teraz chłopcy?
-Na noc byli chyba u Villi, ale nie wiem co dalej, chyba będziemy musieli ich na razie zabrać do siebie.
-Nie, nie róbcie problemu i tak macie już jedno dziecko, ja się nimi zajmę. Może chociaż tak ją przeproszę.
-Dobrze, ale jakby coś się działo to dzwoń.
David i Patricia już wiedzą, że Ines jest w szpitalu.
-Ok to później do nich zadzwonię, że zabieram chłopców do siebie.
-Dobrze.


***


Popatrzyłem przez szybę na Ines, wyglądała tak słodko i niewinnie.
Mam nadzieje, że z tego wyjdzie i wszystko będzie dobrze.


Wróciłem do domu grubo po 3 w nocy.
Jednak nie mam ochoty spać.
Chciałbym być teraz jak najbliżej Ines. Wynagrodzić jej to, co jej zrobiłem.


***


Rano poszedłem po chłopców do rodziny Villa.
-Cześć David.
-Hej Leo, czy ty w ogóle spałeś? Wyglądasz okropnie.
-Nie, nie spałem, ale to teraz nieważne.
Przyszedłem po chłopców. Przez ten czas jak Ines będzie w śpiączce chcę się nimi zająć.
I tak już za dużo krzywdy wyrządziłem Ines.
-Dobrze, ale jak coś to do nas dzwoń a teraz chodź są w salonie.
-Chłopcy zobaczcie kogo wam przyprowadziłem.
-Czy to jest Messi?
-O widzę, że ktoś tu jest fanem Barcy, tak to ja.
-Chłopcy posłuchajcie mnie pojedziecie z wujkiem Leo do domku i zabierzecie swoje rzeczy dobrze?- tym razem głos zabrała Particia.
-Tak, a gdzie jest Ines?
-Kochanie Ines jest w szpitalu i śpi więc przez jakiś czas będziecie mieszkać z Leo.
-Dobrze.


***

Zabrałem chłopców znów do tego domu.
Gdy przechodziłem koło sypialni Ines, wspomnienia powróciły.
Pozbieraliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy do mnie.
-Wujku, a kiedy wróci Ines?
-Nie wiem, ale pewnie jak najszybciej, nie martwcie się.
Zaprowadziłem ich do pokoju gościnnego i wróciliśmy na dół.
-Macie ochotę na lody?
-Tak.
-To chodźcie mam w zamrażarce całe opakowanie.
Siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się lodami.
Bardzo polubiłem chłopców, są podobni do Ines, mojej Ines.
-Pojedziemy teraz na mój trening a później do jakiegoś sklepu, bo trzeba wam urządzić pokój chcecie?
-Tak!


***

Trening okropnie się dłużył, chłopcy siedzieli na ławce rezerwowych z Patricą Villa i ich dziećmi.

***

Po treningu pograliśmy jeszcze z chłopcami w piłkę, zauważyłem, że każdy ich tu zna tylko nie ja.
Jak patrzyłem na nich to zabierało mi dech w piersiach.
Ci chłopcy mają prawie 6 lat a grają lepiej niż nie jeden 10 latek.
-Siema Leo i jak sobie z nimi radzisz?
-Jakoś muszę, nie jest źle oni są bardzo fajni.
-To się ciesze a i jeszcze jedno jutro mają trening w klubie.
-O, z tego co dzisiaj widziałem są świetni.
-No, jak podrosną do zapiszemy ich do La Masili.
-Ok, dobra ja lece pa.
-Cześć.

***

Pochodziliśmy trochę po sklepach i wybraliśmy meble do ich nowego pokoju.
Zmęczeni wróciliśmy do domu.
Chłopcy od razu zasnęli a ja jeszcze pooglądałem telewizje i poszedłem spać.


***

Tak, tak rozdział nudny :( 


2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że Ines szybko się obudzi. Leo taki słodki jest w roli ojca *-*
    Czekam na następny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby Ines się szybko wybudziła :) Widać jak bardzo zależy na niej Leo, bardzo się stara. Fajnie, że zaopiekował się jej braćmi :D czekam na następny ! :*

    OdpowiedzUsuń