niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 8


***

Od pobicia Ines minęło 5 miesięcy.
Z chłopcami dogaduje się świetnie, pokochałem ich.
Nic się nie zmieniło, Ines odwiedzam codziennie, jednak z każdym dniem coraz mniej wierze, że się obudzi.


***

Dziś są urodziny Ines rano z chłopcami wybraliśmy się do niej.
Jak zawsze chłopcy chwalili się jej co u nich nowego.
Nie ważne było to, że ona śpi oni i tak cały czas mówili do niej.
Patrzyłem na to z wielkim uśmiechem na twarzy, mało kiedy spotyka się tak zżyte ze sobą rodzeństwo.
Trzymałem Ines za rękę, w pewnym momencie poczułem jak się porusza.
Popatrzyłem na nią i zobaczyłem, że przebudza się.
-Leo? -wyszeptała.
-Jestem tu zaczekaj biegnę po lekarza.
Po chwili czekałem z chłopcami przed salą.
-Pacjentka jest w bardzo dobrym stanie, to cud, że po takim okresie się wybudziła. Proszę ją nie przemęczać.
-Dobrze.
Zabrałem chłopców do środka, oni od razu rzucili się na Ines a ja tak po prostu popłakałem się.
-Chłopcy nie wiecie jak się cieszę, że was widzę.
-Ines..- powiedziałem nieśmiało.
-Ines!- w tym momencie do sali wbiegł uradowany Gerard i Fabregas a za nimi Shakira.
-Pique, Fabregas! Jak wy się zachowujecie w szpitalu jesteście! Nie krzyczcie tak!- zaczęła krzyczeć po nim Shakira.
Kto by pomyślał, że taka na pozór miła kobieta umie tak krzyczeć.
-Chłopcy wyjdźcie na chwile z wujkiem i ciocią na korytarz.

***

-Ines ja przepraszam....
-Leo co w ogóle się stało?
-Ten Micheal pobił cię i zapadłaś w śpiączkę, dzisiaj w swoje urodziny się obudziłaś, a właśnie wszystkiego najlepszego.
-Co się wtedy działo z Mateuszem i Bartkiem?
-Byli u mnie zająłem się nimi.
-Dziękuje.
-Ines ja jeszcze raz przepraszam za tą kłótnię, teraz jak już wszystko wiem to jest mi głupio, wybaczysz mi?
-Leo ja... Tak.
-Dzięki- przytuliłem się do niej, pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się szczęśliwy.


***

Dziś po 2 tygodniach przyjechałem po Ines i mogę zabrać ją do domu.
-Hej Leo.
-Cześć to jak jedziemy ?
-Tak.
-Leo możesz zawieźć mnie do domu?
-Nigdzie nie jedziesz, zostajecie u mnie.
-Nie Leo i tak za dużo już dla nas zrobiłeś.
-Przestań, Mateusz i Bartek mają już swój własny pokój a dla ciebie też coś się znajdzie.
-Dziękuje.


Wróciliśmy do domu Ines położyła się a ja zabrałem rzeczy i pojechałem na trening.

***

Ines


Już 2 tygodnie minęły odkąd się obudziłam. Niewiele pamiętam z tamtego dnia. Może to i lepiej?
Leo z każdym dniem pomagał mi coraz bardziej.
Jestem mu wdzięczna. Jest moim największym przyjacielem.
Nigdy takiego nie miałam.

***

Siedziałam razem z Leo na trybunach i oglądałam grę chłopców.
Minęło 5 miesięcy a oni tak wiele się nauczyli.
-Leo co z Michaelem?
-Złapali go i z tego, co wiem siedzi w więzieniu.
-Dziękuje, dziękuje za wszystko- powiedziałam i wtuliłam się w niego.

Pooglądaliśmy mecz do końca, Mateusz strzelił 2 a Bartek 3 bramki.
-Gratulacje chłopcy wygranego meczu, ja w waszym wieku mogłem pomarzyć o takiej grze. No to w nagrodę zabieram was na pizze chcecie?
-Tak, Tak.




***
No i mamy nowy zapraszam do komentowania, chcę wiedzieć co sądzicie o blogu :) 


Zapraszam na moje nowe opowiadanie o córce Jose Mourincho i pewnym Barcelońskim piłkarzu :) http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/









3 komentarze:

  1. Blog świetny :D Roździał tak samo nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne rozdziały piszesz =P oby tak dalej =P

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, że Ines się już obudziła :)) czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń